Gdy matador staje twarzą w twarz z rozjuszonym bykiem nie ma żartów. Podobnie jest z najmocniejszą wersją Leona. Ten, kto odważy się go rozdrażnić, może dotkliwie odczuć, że pozory mylą. Miałem okazję zasiąść za kierownicą Seata Cupra i nieco się mu przyjrzeć. Będę opowiadał o tym wnukom!
Żaden Seat nie wzbudzał nigdy tyle emocji, co kultowy hatchback z dopiskiem „Cupra”. Śmiem twierdzić, że marka ta byłaby bez zadziornego hot hatcha niczym kino bez Antonio Banderasa! To porównanie nie jest przypadkowe, bowiem najnowsza wersja tego modelu śmiało mogłaby nosić przydomek „El Mariachi”. III generacja najmocniejszego Leona na pierwszy rzut oka nie różni się zbyt mocno od swoich nieco mniej narwanych braci.
Sportowy charakter zdradzają 19-calowe felgi, podwójny wydech i kilka innych drobnych szczegółów. Oczywiście producent przewidział parę pakietów stylistycznych dla tych najbardziej wybrednych, ale cały urok auta polega na jego skromności.
Seat Cupra – Hiszpański temperament, niemiecka jakość
Do delikatnych, momentami nieco agresywnych linii najświeższego Leona zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Bryła nadwozia zdaje się być nakreślona praktycznie od podstaw i prezentuje się o wiele lepiej niż ta znana z poprzedniej generacji. Szczególną uwagę zwraca zarys przednich reflektorów LED-owych. Wkomponowany pomiędzy nie grill w kształcie trapezu świetnie kontrastuje z niemalże dwa razy większą atrapą chłodnicy o bardzo podobnym kształcie, umieszczoną w dolnej części zderzaka. Pikanterii dodaje załamanie nad łukiem tylnych nadkoli dobrze komponujące się z tylnymi– również LED-owymi- lampami.
Napis „Cupra” na tylnej klapie skrywającej wnętrze 380 litrowego bagażnika, chromowane końcówki podwójnego wydechu i krwistoczerwone zaciski skrywane pod aluminiowymi obręczami zdradzają, że stajemy „face to face” z zawodowcem. Wewnątrz auta wyraźnie czuć wpływ romansu z Volkswagenem.
Tutaj również jest oszczędnie. Sportowe zapędy zdradza jedynie kierownica, kubełkowe fotele oraz cyferki na tarczach prędkościomierza i obrotomierza. Pomiędzy zegarami znajdziemy kolorowy wyświetlacz. Drugi sporo większy dotykowy ekran znajduje się na samym środku kokpitu. To właśnie za jego pomocą możemy pobawić się systemem audio oraz wybrać jeden z czterech trybów jazdy. Designerzy nie zapomnieli również o kilku standardowych pokrętłach do sterowania klimatyzacją i nawiewami.
Cały system został zaprojektowany tak, aby nawet ci najbardziej oporni na nowinki szybko go opanowali. Jednym słowem – jeśli ktoś liczył na kokpit rodem z X-Winga może poczuć lekki niedosyt. Kosmiczne osiągi auta z pewnością jednak zrekompensują ten drobny brak wszelakiej maści zabawek.
Seat Cupra – Corridę czas zacząć!
Za co kochamy hot hatche? Odpowiedź nasuwa się sama – za emocje. Chociaż najmocniejszy Leon na pierwszy rzut oka jest niewinny niczym futerał na gitarę klasyczną wspomnianego „El Mariachi”. Zabawa, i to na ostro, zaczyna się, gdy sprawdzimy, co kryje w środku. Testowana przeze mnie wersja Seata była tą najmocniejszą, napędzaną silnikiem 2.0 TSI o mocy 280 KM. Za przekazanie napędu odpowiadała 6-stopniowa skrzynia DSG. Powiedzieć, że dwulitrowe serce Seata o momencie obrotowym 350 Nm rozwijanym już przy 1700 obr./min daje wiele frajdy z jazdy, to tak naprawdę nie powiedzieć nic.
Auto oferuje nam cztery tryby jazdy: Comfort, Sport, Cupra i indywidualny. Bądźmy jednak szczery – po wybraniu na dotykowym ekranie wariantu „Cupra” nie chcemy już niczego więcej. Samochód każde muśnięcie pedału gazu ripostuje miłym pomrukiwaniem silnika i uczuciem wciskania w fotel.
Pierwsza setka w 5,7 sekundy to wynik, który w tego rodzaju hatchbacku powoduje skok adrenaliny porównywalny do tego, którego doznaje matador stojąc pośrodku areny oko w oko z rozwścieczonym bykiem. Potężna moc na niewiele by się zdała, gdyby nieprzemyślana konstrukcja zawieszenia i układu kierowniczego o zmiennej sile wspomagania.
Seryjna szpera, blokada mechanizmu różnicowego i DDC (elektroniczna regulacja zawieszenia) sprawiają, że mocarny Hiszpan prowadzi się bardzo dobrze pod praktycznie każdym względem, w różnych warunkach.
Seat Cupra – VIP w loży szyderców
Spójrzmy prawdzie w oczy – Cupra to nie jest zwykłe szybkie „wozidełko”. Owszem, to na pewno dobra propozycja dla poszukiwaczy emocji. W naszym odczuciu auto skierowane jest do wszelkiej maści trolli. Młodych tatusiów, którzy podjeżdżając pod przedszkole swoich pociech puszczają zalotnie oko do świeżo upieczonej przedszkolanki i odpalają w audio wyuzdany kawałek Pezeta i Wdowy z „Muzyki Rozrywkowej”. Farbowanych blondynek, które z niewinną miną czatują na podrabianych macho w pseudo bolidach, a po zapaleniu żółtego światła zostawiają ich daleko za sobą z szyderczym uśmiechem na twarzy. 280-konny Leon jest też zwieńczeniem marzeń poszukiwaczy ponadprzeciętnych osiągów zamkniętych w niepozornych kształtach hatchbacka.
Każdy powinien chociaż raz w życiu przejechać się tym samochodem. Świat byłby wówczas zdecydowanie piękniejszy.
Karol Rutkowski
Zdjęcia producenta
Opublikowano 08.01.2016 na dziendobry.bialystok.pl