Mimo upływu lat hip-hop w Polsce ciągle fascynuje kolejne pokolenia młodych ludzi. Wilku i Bilon poprzez swój Rap zyskali nie tylko szacunek, ale też status żywych legend na scenie. W ubiegłym roku postanowili zakończyć działalność Hemp Gru. Jednak zanim to nastąpi spotkają się ze swoimi fanami w całym kraju podczas trasy koncertowej „Braterstwo Tour”. W Białymstoku wystąpią już 27 kwietnia na Węglówce.

Za Wami kilka długich lat na scenie. Co z perspektywy czasu uważacie za swój największy sukces?

Wilku: Dla mnie są to złote płyty oraz frekwencja na naszych koncertach w kraju i za granicą.
Bilon: Moim zdaniem nasz największy sukces to to, na co zapracowaliśmy. Jednym słowem – Diil Gang, czyli wielka rodzina!

Czy trzymając świeżo wytłoczony „Klucz” spodziewaliście się, że Wasza muzyka będzie cieszyła się taką popularnością?

Wilku: Nie robimy muzyki pop. Moim zdaniem ludzie przyjęli naszą muzykę, bo jest prawdziwa. Tworząc tę płytę, daliśmy z siebie wszystko. Graliśmy koncerty na dwa lata przed oficjalnym ukazaniem się krążka. Byliśmy rozpoznawani z wcześniejszych produkcji i gościnnych udziałów.
Bilon: Nie. Ja się nie spodziewałem.

Sami wzięliście sprawy w swoje ręce zakładając wytwórnię. Co Was do tego skłoniło?

Wilku: Chciałem, aby nasze produkcje wychodziły spod naszej bandery. Staramy się być coraz bardziej profesjonalni. Na rynku nie ma miejsca dla słabych. Nagrywamy, robimy muzykę, realizujemy dźwięk. Zakupiony sprzęt służy nowym talentom, jak i starym wyjadaczom. Od strony technicznej wspierają nas: Waco, Fuso, Dj Steez, a za sterami stoi Szwed SWD.
Bilon: Dla mnie to była chęć wydawania w swojej wytwórni.

Jesteście jednymi z pionierów hip-hopu w Polsce. Byliście świadkami ewolucji, która na przełomie lat dotknęła całej kultury. Jak Wy oceniacie zmiany, które zaszły?

Wilku: Hip-hop w Polsce ewoluuje cały czas. Są twory, które nie powinny ujrzeć światła dziennego, ale są i tacy, których twórczość wywołuje radość. Ludzie robią coraz lepsze teledyski, coraz lepszą muzykę. Lepiej też tańczą i malują. Mamy dobre imprezy. Ludzie potrafią się bawić bez spinek. Artyści z zagranicy chętniej odwiedzają Polskę. To jest to.
Bilon: Zmiany są normalną opcją ewolucji, toteż cała kultura rozwinęła się mocno przez te lata. Dziś jest w pełni profesjonalna, ukształtowana. Faza eksperymentalna pozostała historią.

Człowiek przez całe życie zdobywa nowe doświadczenia. Czego nauczyliście się przez te 15 lat wspólnej drogi?

Wilku: Wyrozumiałości wobec siebie – to na pewno. Często mamy inne zdanie, ale potrafimy znaleźć kompromis.
Bilon: Ja co dzień uczę się nowych opcji. Odkrywam nowe horyzonty, jednak posiadam sztywny kręgosłup, dzięki któremu jestem tu, gdzie jestem.

Zwiedziliście kawał świata. Którą z tras koncertowych wspominacie najlepiej?

Wilku: Każda trasa jest jedyna w swoim rodzaju. Stany Zjednoczone, Holandia, Anglia – wszędzie jest dobrze.
Bilon: To fakt. Ciężko mówić tu o najlepszej trasie, każda ma w sobie coś fantastycznego.

W mediach dużo mówi się o problemach rynku fonograficznego. Czy faktycznie fizyczne albumy wydane na płytach CD odchodzą do przeszłości?

Wilku: Nie wiem, skąd ta informacja. Właśnie odebraliśmy złoto za album „Braterstwo”. Ludzie mają coraz lepszy gust i nie wszystko łykają. Można być „gwiazdą” będąc tylko na Facebooku czy You Tube’ie. Kanały dystrybucji zmienią się w niedalekiej przyszłości i to jest pewne.
Bilon: Taka jest tendencja rynkowa, jednak zawsze będą kolekcjonerzy, którzy będą chcieli mieć w ręku fizyczny album.

Wielu artystów uważa, że nie zarabia się na sprzedaży płyt, ale na koncertach. Podzielacie tę opinię?

Wilku: Wszyscy, którzy nie mają ugruntowanej pozycji, zawsze będą narzekać. Ktoś, kto ma na swoim koncie złoto czy platynę, na pewno się uśmiechnie słysząc to stwierdzenie. Są artyści, którzy za swój występ biorą kilkaset złotych, ale są i tacy, którzy biorą kilkadziesiąt tysięcy.
Bilon: Ogólnie mówiąc – tak. Jednak jakiś grosik też skapnie ze sprzedaży nośników.

Zdarzyło się Wam współpracować z białostockimi raperami. Jak oceniacie północno-wschodnią scenę?

Wilku: Bardzo dobrze. Lukasyno jest dla mnie reprezentantem tego rejonu. Bardzo lubię jego styl.
Bilon: Współpracowaliśmy przede wszystkim z Non Koneksją, która od wielu lat konsekwentnie działa na scenie – szacunek dla nich.

W ubiegłym roku zdecydowaliście zawiesić działalność jako zespół. Skąd ta decyzja?

Wilku: Wynikło to samo z siebie. Postanowiliśmy i tak się stało. Chcieliśmy, żeby ludzie nie zadawali pytań…
Bilon: U mnie wynika to z chęci zrobienia albumu solowego. Wszystko inne pozostaje bez zmian. Dalej razem będziemy grać koncerty, prowadzić firmę Diil i rozwijać kulturę Hip-Hop.

Co w takim razie planujecie robić teraz?

Wilku: Kończymy trasę „Braterstwo” i bierzemy się ostro do pracy nad swoimi albumami.
Bilon: Zapraszam do sprawdzania naszych stron: hempszop.pl, hempgru.pl i diil.tv – tam wszystkiego się dowiecie.

Z członkami Hemp Gru rozmawiał Karol Rutkowski.

Opublikowano w Fakty Białystok, nr 10, 2013 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *