Nowy Land Rover Defender ma bardziej przerąbane niż książę William i Harry razem wzięci. Od nich nikt nie wymaga zbyt wiele. Mają dobrze wyglądać i ładnie się uśmiechać. Następca legendarnego Defa jest w o wiele gorszej sytuacji – każdy ma wobec niego wysokie oczekiwania. Dzięki uprzejmości białostockiego dealera Defender przeszedł test w warunkach, do których został stworzony. Żwir, błoto, woda raczej go nie zatrzymają. Przynajmniej do pewnego momentu…

Land Rover Defender – test zgodności genów

Segment aut terenowych nie ma lekko. Normy emisji spalin zabiły wiele kultowych samochodów. Dziś zakup prawdziwej terenówki to spore wyzwanie.

Wielu producentów albo całkowicie odeszło od aut 4×4, albo… wykastrowało je pozbawiając duszy. Pozostał po nich tylko swąd palonego sprzęgła wielopłytkowego…

Przykłady można mnożyć. Dziś jednak nie o tym. Skupmy się na głównym bohaterze – nowym Defenderze. Wygląda świeżo, ale kształty to nie wszystko.

defender

Świeżak na szacunek dziadka będzie musiał ciężko zapracować. Off-road nie bierze jeńców. Jak nie dajesz rady, wypadasz taczać się po bulwarach na niskim profilu.

Pierwszy Defender stał się swego rodzaju elementem popkultury. To właśnie popkultura uczyniła z niego synonim prawdziwej terenówki.

Tak silny kod kulturowy ma tylko Wrangler i Land Cruiser do duetu z Hiluxem. Lista klasyków kina, gdzie w scenach pojawia się Land Rover jest bardzo długa.

Po Defendera sięgał zarówno Ethan Hunt w Mission Impossible, jak i 007 w kilku częściach serii. Lara Croft również.

Pewne jest, że w No Time to Die James Bond pojawi się nowa wersja, o której właśnie czytasz.

Za każdym razem Def jest przedstawiany jako auto dla twardzieli, co kul i terenu się nie boi. Camel Trophy też dołożył swoją cegiełkę do budowy wizerunku twardego Defendera.

Kiedy w 2009 roku we Wrocławiu trafiłem na zadbanego Defendera, to zrobiłem z nim wspólną fotkę.

land rover defender

Nie interesowałem się wówczas tak mocno motoryzacją, ale wiedziałem czym jest ten niepozorny z pozoru wóz pograniczników. Nowy model musi się zatem zmierzyć z naprawdę sporymi oczekiwaniami.

Konstruktorzy Defendera doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Dealerzy marki w ciemię bici nie są i też wiedzą, ile rynek oczekuje od kultowego modelu.

Przed nimi ciężka harówka, ale kreatywności im nie brakuje. Land Rover Experience Day to dowód ich niekonwencjonalnego podejścia do promocji luksusowej terenówki.

Podczas wypadu na żwirownię organizowanego przez Jaguar Land Rover Nord Auto miałem okazję poznać Defa trochę bliżej.

Nasze spotkanie dalekie było od angielskiej herbatki o 5 po południu. Wyprawa w teren bardziej przypominała Irish Coffee.

land rover

Udostępniona nam przez Jaguar Land Rover Nord Auto wersja jest jedną z najwyższych w ofercie – 110 First Edition z 3-litrową benzyną pod maską (MHEWMild Hybrid Electric Vehicle), która generuje 400 KM. Z silnikiem współpracuje 8-biegowy automat produkcji ZF. Brzmi nieźle?

Dorzućmy do tego jeszcze pneumatyczne zawieszenie pozwalające na uzyskanie 29 cm prześwitu!

Brzmi jeszcze lepiej. Zupełnie jak 400-konny silnik po wciśnięciu pedału gazu.

land rover defender test

Przedstawiciele Nord Auto zabrali nas na tor przeszkód zlokalizowany na specjalnie zaadaptowanej żwirowni. Były strome podjazdy, zjazdy, woda, błoto i sporo dobrej zabawy.

O właściwościach terenowych podczas testu będzie później. Skupmy się na brytyjskich kanonach urody.

Land Rover Defender – new heritage

Defender, chociaż zupełnie nowy, stara się co nieco czerpać z klasyki. Patrząc na bryłę auta z boku, trudno nie zauważyć nawiązania do „jedynki”.

Tył auta wygląda, jakby ktoś go równiutko uciął, zachowując idealny kąt 90 stopni.

Zresztą rzućcie okiem na zdjęcie poniżej. Ono wyrazi więcej niż jakikolwiek kwiecisty opis…

land rover defender test

Z przodu obyło się bez mocnych nawiązania do klasyki. To zupełnie nowe auto. O charakterze poprzednika mogą przypominać co najwyżej wkomponowane w maskę elementy będące imitacją blachy ryflowanej.

Mam tylko nadzieję, że dość szybko imitacje zastąpi prawdziwy metal. W środku jest luksusowo, ale to spartański luksus. Wiem, że moje stwierdzenie brzmi jak oksymoron, ale naprawdę tak to wygląda.

Z jednej strony mamy minimalizm i „land roverowy” design. Boczki w drzwiach zdają się być przykręcone na śruby imbusowe, a gniazda 230 V oraz USB zabezpieczone przed wodą, błotem i wszystkim tym, co może znaleźć się w środku podczas walk w terenie.

range rover

Producent deklaruje też, że wnętrze można czyścić myjką ciśnieniową. Nie sprawdzałem, ale wierzę na słowo.

Długo zastanawiałem się nad odpowiednią metaforą odnośnie wnętrza nowego Defa.

Myślę, że jest to samochód, którego w sobotę wieczorem możesz używać do wożenia par młodych na wesela, a w niedzielę zabierasz go na przeprawę przez bezdroża.

Minimalizm i dobry design przypadły mi do gustu. Tylko cyfrowe zegary zdradzają, że pod tym, co widać gołym okiem, pracuje wydajny komputer…

Z jednej strony takie wnętrze można szybko polubić. Szczególnie kiedy Defender stanie się naszym autem „daily”.

Troszczyć się o czyszczenie tapicerki czy konserwację drewna raczej nikt z użytkowników nie będzie musiał. I to jest na swój sposób fajne.

land rover defender test

To, co może działać na terenowych konserwatystów jak płachta na byka, to oznaczenia. Tylko na owalnych znaczkach wprawne oko dostrzeże napis Land Rover.

Na masce, kierownicy i pokrowcu zapasówki… ze wszystkich tych miejsc niemal bije napis DEFENDER. Jak lampą po oczach! Laik może stwierdzić, że to nie nazwa modelu, ale oddzielna marka. Tyle na temat designu.

test defendera

Land Rover Defender – terenówka? A może już SUV?

Stary Defender słynął z prostoty w każdym calu. W dodatku był terenówką z krwi i kości. Nowy zdecydowanie prosty nie jest. To już samonośna konstrukcja.

Nie ma ramy. Jej miejsce zajęła podobno niezwykle trwała konstrukcja monokokowa. Wytrzymałość samonośnego nadwozia oceni czas i eksploatacja.

Reduktor odpala się przyciskiem, a większością funkcji steruje się z poziomu dotykowego ekranu w centralnej części deski rozdzielczej.

Sztywne mosty? A w życiu! Tutaj pracuje niezależne zawieszenie. Jest jednak blokada centralnego i tylnego mechanizmu różnicowego.

defender w terenie

Kąt natarcia to 38 stopni. Zejścia 40, a rampowy to 28 stopni. Brodzić można do 900 centymetrów! W dodatku na liście wyposażenia poza całą masą wyprawowych dodatków znajduje się jeszcze opcjonalna wyciągarka i snorkel.

Zabrakło mi czasu na testowanie systemu multimedialnego, ale kamery robią robotę. Nie mam na myśli jedynie tych 360 stopni z widokiem 3D.

Największe wrażenie wywarło na mnie lusterko Clearsight, na którym po przełączeniu wyświetla się obraz z kamery zamontowanej w płetwie dachowej.
Tak to wygląda w praktyce.

Obejrzyj:

Na pewno wiele razy przyda się technologia niewidzialnej maski ClearSight Ground. W masywnym grillu została umieszczona kamera.

Obraz z jej obiektywu wyświetla się wewnątrz auta pokazując, co znajduje się bezpośrednio przed kołami. Def nie należy do małych aut, więc każda informacja na temat aktualnego stanu martwych stref się przyda.

System podpowiada też właściwe ustawienie kół względem terenu. Laicy zapewne docenią każdą z nowinek.

nord auto

Konserwatyści wykorzystają ją jako oręż przeciwko nowej formule Defendera. Ja wezmę popcorn i popatrzę, jak walczą, bo spieranie się o Defa nie ma najmniejszego sensu.

Defender to mimo wszystko bardziej auto terenowe niż wszędobylskie znane nam SUV-y. Udowodnił mi to ;)

Land Rover Defender – test na drodze i żwirowni

Experience Day miał pokazać nam, co LR potrafi w terenie. Zanim jednak znaleźliśmy się na poligonie, spędziliśmy trochę czasu na podróży cywilizowanymi drogami. Def o mocy 400 KM rozpędza się do setki w ok. 6 sekund.

Niemal 2500 kg masy sprawia, że zatrząść nim może jedynie huragan, a pneumatyczne zawieszenie skutecznie tłumi nierówności.

Niby terenówka, a po szosach i autostradach płynie niczym krążownik.

Chętnie zabrałbym Defa na rodzinne wakacje nad Adriatykiem, bo najzwyczajniej w świecie zapewnia komfort podróży. Sporo się też w nim zmieści,

Kiedy już dotarliśmy do punktu zbornego, oczom naszym ukazał się las. Las, a gdzieś w jego sercu stara żwirownia.

defender test

Organizatorzy mieli ciężki orzech do zgryzienia. Musieli przygotować odcinek, na którym Defender na standardowym ogumieniu pokaże swoje możliwości.

Wiadomo, że zbyt prosto być nie mogło. Do tego dochodzą umiejętności kierowców. Większość z nas nie jeździła nigdy w terenie.

Def ma kupę fajnych rozwiązań, ale za to, jak działają w praktyce, odpowiada jednak kierowca operujący pedałem gazu i kręcący kierownicą…

Ja wystawiam piątkę przedstawicielom za trud, bo trasa była naprawdę zróżnicowana. Znalazły się na niej różnorodne zjazdy i podjazdy, błoto, żwir, a nawet jeziorko.

Mieliśmy sporo okazji do tego, aby sprawdzić, co potrafi system Terrain Response z możliwością indywidualnej konfiguracji.

samochód terenowy

Jak się okazuje – technologia w błocie się przydaje. Auto przemierzało górki i doliny jak czołg.

Wg zapewnień producenta dzięki zaawansowanej elektronice Def wyjedzie z o wiele gorszej opresji niż piasek, żwir i błoto.

Pozostaje nam czekać, aż Rosjanie i Dubajczycy powiedzą „sprawdzam”!

Najwięcej na temat toru przeszkód powie moje krótkie podsumowanie wideo.
Oglądaj:

Z każdym przejazdem koleiny stawały się większe, ale na Land Roverze nie robiło to wielkiego wrażenia.

Z każdej sytuacji potrafił wyjść obronną ręką. Nawet jeśli gdzieś trzeba było wrzucić wsteczny, to chyba zawsze wynikało to ze złej techniki kierowcy.
Każdy z nas zapamięta spotkanie z nowym Defenderem na długo.

W końcu nie codziennie mamy okazję taplać się błocie autem za 430 000 zł...

land rover

 

Land Rover Defender jak nowy iPhone?

Kojarzycie komentarze towarzyszące wszystkim premierom Apple? Nie jestem fanem smartfonów z Cupertino. Uwielbiam jednak ich marketing. Po każdej nowej informacji medialnej internet zalewa fala hejtu.

Wszyscy się śmieją z innowacji, proponowanych rozwiązań i applowskich pomysłów. Ludzie, którzy w życiu nie mieli iPhona wylewają wiadra pomyj, krytykują cenę, a potem…

Potem nadchodzi premiera, wszelkie słupki szybują w górę, przed sklepami ustawiają się kolejki, a konkurencja kopiuje rozwiązania.

Mam wrażenie, że nowy Defender to taki iPhone na kilku płaszczyznach.

Po pierwsze – to też technologiczny gadżet. Tego nie ma co ukrywać. Po drugie – całkiem sporo osób go nienawidzi.
Po trzecie – jego właściciele zapewne będą wykorzystywali tylko niewielką część jego możliwości.

Szkoda, bo auto za taką kasę (testowany model jest wyceniany na ponad 430 000 zł) nie powinno się jedynie taczać po centrum. Warto je pobrudzić!

Dawno nie widziałem tak kontrowersyjnego powrotu na rynek. Czy nowy Land Rover Defender udźwignie brzemię i stanie się częścią legendy?

O tym przekonamy się zapewne za kilka lat. Przejechane kilometry, rankingi niezawodności i opinie klientów będą werdyktem.

Na pewno jest to ciekawe auto, ale raczej nie wybiorą go terenowi wyjadacze, którzy lubią modyfikację. Sięgną po nie raczej osoby z odpowiednio zasobnym portfelem.

Nie wiem, czy zamożnym nabywcom będzie się chciało upalać Defa w błocie. Dajmy Defenderowi czas.  Niech pokaże na co go stać! To chyba jedyne rozsądne wyjście.

karol rutkowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *