Inżynierowie z Kraju Kwitnącej Wiśni nie mają łatwo. Każda motoryzacyjna nowość będąca ich dziełem wzbudza nie tylko zainteresowanie, ale też spore oczekiwania. Chociaż poprzeczka stale idzie w górę, wciąż potrafią trafić w gusta nawet tych najbardziej wymagających. Dowód? Nowy crossover ze stajni Lexusa.
Czy hybryda może mieć pazur? Chyba każdy kierowca się nad tym zastanawia. W dobie ekologii niektórzy tracą zdrowy rozsądek niszcząc ikony. Całe szczęście Japończycy zdrowo podchodzą do trendów. Już sam widok NX 300h budzi respekt. Osłona chłodnicy o siatkowym wypełnieniu w połączeniu z ostrymi kształtami lamp i wyprofilowanymi łukami nadkoli nadaje nadwoziu agresywności. Z tyłu jest już spokojniej, ale wciąż stylowo, co w efekcie tworzy unikalną kompozycję, jak na zupełnie nowy model przystało. Auto wyraźnie komunikuje: „Pamiętaj kim byli moi przodkowie!”.
Wnętrze zaprojektowano zgodnie z niepisanym, motoryzacyjnym bushidō. Każdy detal to pietystyczna staranność wykonania i wysokiej jakości materiały. Sam kokpit i jego funkcje to z kolei synonim pojęcia „ergonomia”. Nawet laik nie mający do czynienia z tak zaawansowanym autem opanuje je bardzo szybko. Całość zdaje się być dopracowana niczym miecz samurajski – od kierownicy, przez analogowy zegar na środku deski rozdzielczej, po skrytkę na klucze.
Ekologia i 197 KM
W nowy Lexusie pracują trzy silniki – dwa elektryczne i jeden benzynowy o mocy 155 KM. Maksymalna moc samego układu hybrydowego to 197 KM. W modelach z napędem na wszystkie koła, napęd na tylną oś dołączany jest automatycznie. Odpowiada za nią elektryczna jednostka. Trzeba przyznać, że japońscy inżynierowie postarali się zadowolić wszystkich. NX 300h oferuje trzy tryby jazdy (Eco, Normal, Sport). Ponadto, dzięki opcji EV Mode, auto może poruszać się do prędkości 60 km/h korzystając wyłącznie z energii zgromadzonej w akumulatorach. Nie trzeba przy tym szukać zewnętrznego źródła zasilania – akumulatory są ładowane podczas jazdy. Przy spokojnym ruszaniu z miejsca w pierwszej kolejności uruchamiają się silniki elektryczne. Jeśli jednak chcemy wystartować wciskając pedał w gazu w podłogę, natychmiast przypomni o sobie benzynowe serce crossovera. Jego dźwięk, szczególnie przy wyższych obrotach potrafi podnieść ciśnienie krwi!
Tokio – Białystok
Podróż miejską terenówką z Kraju Kwitnącej Wiśni jest ciekawym doświadczeniem. Oto zajmujemy miejsce w wygodnym sportowym fotelu, we wnętrzu dopracowanym niczym wyjściowe szaty gejszy i teleportujemy się do świata, gdzie luksus i emocje przeplatają się z harmonią. Dalej jest tylko lepiej. Układ kierowniczy działa bardzo precyzyjnie, o zawieszeniu również nic złego powiedzieć nie można – wręcz przeciwnie – gwarantuje maksimum komfortu na każdej nawierzchni. Lexus zaskakuje też dobrym wygłuszeniem przy – nazwijmy to – legalnych w Polsce prędkościach. Skoro już o osiągach mowa, deklarowana przez producenta prędkość maksymalna 180 km/h jest odrobinę przekłamana. W rzeczywistości jest nieco wyższa (oczywiście przekonaliśmy się o tym podróżując po niemieckiej autostradzie).
Wszystko albo nic
NX 300h jeszcze przed premierą fascynował swoją stylistyką. Atrakcyjna oferta przedsprzedażowa również nie przeszła bez echa. Ci, którzy się skusili, podjęli dobrą decyzję. Crossover Lexusa ma szansę stać się nie tyle kolejną propozycją na rynku, co graczem wyznaczającym nowe standardy. Konkurencja powinna mieć się na baczności.
Opublikowano 22.02.2015 na dziendobry.bialystok.pl