Wrak race to specyficzny rodzaj motorsportu. Dyscyplina polegająca na katowaniu gruzów podczas rywalizacji na nieutwardzonym torze cieszy się coraz większą popularnością. W sierpniu 2022 w końcu miałem okazję spróbować swoich sił w wyścigach wraków. To zabawa, która wciąga. Dzięki niej można się również sporo nauczyć.
Wrak race – co to w ogóle jest?
Wrak race to rodzaj niskobudżetowych wyścigów samochodowych. Zmagania są rozgrywane na zamkniętym torze. Tory posiadają zazwyczaj szutrową nawierzchnię i buduje się je specjalnie z myślą o wyścigach wraków. W trakcie wyścigu dozwolony jest kontakt z innymi zawodnikami. Można ich spychać, taranować itd. Oczywiście w ramach zdrowego rozsądku, bo we wrak race chodzi głównie o zabawę.
Na stracie staje jednocześnie kilka aut. Dozwolone są zarówno starty samodzielne, jak i w zespołach (kierowca plus pilot).
Auta, które biorą udział to zazwyczaj pojazdy wycofane z użytku. Nie mogą być jednak przerdzewiałe i muszą spełniać podstawowe warunki bezpieczeństwa (muszą mieć pasy, twardy dach itp.).
Ważnym jest, aby auto nie miało poduszek powietrznych. Podczas ostrej jazdy mogłyby narobić więcej szkody niż pożytku.
Twoje auto nie przeszło przeglądu? Twoją furę czeka nieopłacalny remont silnika czy zawieszenia? No to już masz samochód do startu we wrak race. Niekiedy organizatorzy tego typu imprez odpłatnie wynajmują wraki na czas zabawy.
Wrak race w Polsce
W naszym kraju działa m.in. Polska Liga Wraków, która regularnie organizuje tego typu imprezy, przygotowała regulamin i wynajmuje auta uczestnikom.
Niestety, nigdy nie było mi po drodze na wrak race Polskiej Ligi Wraków. Wszystko zmieniło się latem 2022, kiedy dowiedziałem się, że w Białymstoku tego typu imprezę organizuje Uniwerstal Białystok i 2speed.pl.
Nie czekałem długo ze zgłoszeniem chęci udziału. Po pierwszym starcie tak się zajarałem, że nie wyobrażałem sobie, aby odpuścić kolejną edycję.
Tania adrenalina i dobra zabawa
Różnych motoryzacyjnych atrakcji próbowałem (chociaż wiem, że to dopiero wierzchołek góry lodowej), ale wrak race to przeżycie, które zalicza się do osobnej kategorii.
Niby zajeżdżenie gruza to żaden wyczyn. Wiele osób robi to regularnie. YouTube pełen jest filmów tego rodzaju.
Zupełnie inaczej jest jednak, kiedy ścigasz się wycofanymi z ruchu osobówkami z innymi podobnymi sobie zajawkowiczami. Do tego walczysz na zamkniętym torze, na którego nawierzchni SUV-y miałby co robić.
Kask na głowę, jedynka, dwójka, gaz do dechy i ogień na tłoki🔥🔥 Póki kupa złomu na kołach da radę. Taki trochę Death Race i Mad Max w jednym☠️
Moim autem podczas debiut była Astra II z silnikiem 1.4. Nie wiem, ile jej zostało z tych 90 KM, które miała w młodości, ale dawała radę i nie narobiła mi wstydu. Licznik wskazywał 237 000 km przebiegu. W takich autach to norma. Niestety, ostatnie kilka kilometrów ze mną definitywnie zakończyło jej żywot.
Najpierw pożegnała się z chłodnicą. Potem z błotnikiem, oponą i resztkami oleju w silniku. W pewnym momencie rzekła STOP🛑 Takie ryzyko wpisane w tę „dyscyplinę”😉
Kolejnym razem dostałem Audi A4 (B5) z silnikiem 1.9 TDI. Motor świetnie dawał radę, turbo podawało! Wyprzedzałem i taranowałem, ale… słynne aluminiowe zawieszenie nie wytrzymało. W pewnym momencie prawe koło stanęło w poprzek.
Następnym razem będzie lepiej xD
Bardziej zaawansowane i wprawione załogi przerabiają swoje złomy. Podwyższone zawieszenie, chłodnica na dach, dodatkowe osłony…
Zawsze porównuje wrak race do biegania. Możesz kupić buty w dyskoncie za 60 zł i biegać w nich przez długi czas. Dla jednych to jednak nie wystarczy i kupują drogie Nike, markowe ubrania, wynajmują fizjoterapeutę i… przebiegają półmaraton.
Z wrak race jest podobnie. Na YouTubie znajdziesz filmy ludzi, którzy startowali różnymi wrakami, testowali różne modyfikacje i montują w swoich gruzach fotele kubełkowe, aby jeszcze lepiej czuć auto podczas zabawy.
Do czego porównać emocje z wrak race?
Przed imprezą organizator powiedział mi: „To sport kontaktowy”.
Szybko zrozumiałem znaczenie tych słów. Wyścig wraków to taka gra w GTA na żywo. Kto grał w którąkolwiek z części, ten zrozumie. Mam na myśli tę motoryzacyjną część GTA, gdyż atmosfera pomiędzy zawodnikami jest typowo koleżeńska.
Raczej nikt się tutaj nie wykłóca jak kierowcy F1 w swoich boksach.
Sierpniowe upały oddziaływały na warunku obu wyścigów, w których brałem udział. Dzięki temu poznałem namiastkę tego, co kierowcy czują na Dakar Rally. Prędkości i ryzyko oczywiście nie te, ale chmury pyłu podobne🏜
W odróżnieniu do wszystkich innych moto-zabaw, wyścigi wraków dają komfort braku jakiejkolwiek konsekwencji. Gokarta, Pit-bike’a, quada czy samochód wyścigowy podświadomie oszczędzasz.
Oszczędzasz, bo wiesz, że naprawa ewentualnych uszkodzeń to droga sprawa. Los wraku jest z góry przesądzony – i tak skończy pocięty na żyletki.
Możesz go sponiewiewać jak worek treningowy. Najwyżej urwiesz koło, rozwalisz misę olejową, stracisz chłodzenie czy zatrzesz silnik.
Ale przecież to stały element tej zabawy
Paradoksalnie wyścigi wraków uczą. To trochę crash testy na żywo. Symulatory są kozackie, ale żaden nie oddaje tej gęsiej skórki, jaką czujesz, gdy twoim gruzem prawa fizyki miotają po torze jak huragan chorągiewką.
No i w żadnej innej „dyscyplinie” moto-sportu nie można tak komfortowo zderzać się z innymi zawodnikami
Wygranym jest ten, kto się lepiej wybawi😁 Kontuzje? Na tym poziomie podobno się zdarzają. Jeśli uważasz, jesteś względnie bezpieczny
Wiem jedno – muszę to powtórzyć 😊
Dochód z Wrak race Uniwerstal został przeznaczony na leczenie i rehabilitację Dominiki Żółtko – link do zbiórki online >TUTAJ<.
Fotografowie:
Pitwiecki photo Piotr Krakowiecki
Rav Photo